Putin boi się ataku międzynarodowej finansjery
Rosja rządzona przez Władimira Putina jest przykładem destrukcyjnego działania międzynarodowej finansjery. Można wypluwać wiele negatywnych działań putinowskich, jak Smoleńsk 2010, jednak nie da się podważyć prawdy. To putinowska Rosja lideruje państwom walczącym z międzynarodową finansjerą.
Część Polaków zapatrzona w media głównego nurtu, nigdy tej prawdy nie przyjmie.
Putin nie chciał poddać się władzy bankierów, dlatego Rosja dostała mocnym sierpowym. Rok temu gospodarka niemal zbankrutowała po masakrycznym ataku na: giełdę rosyjską, rubla i cenę ropy. Pomoc chińska oraz armia rosyjska były nieodzowne i decydujące w ponownym stanięciu na nogi. Gdyby Putin nie miał takich możliwości, to oglądalibyśmy go w więzieniu lub na cmentarzu.
Ta walka nie skończyła się. Rosja jak i Chiny są śmiertelnym przeciwnikiem nowego systemu NWO. Te dwa państwa nie chcą oddać władzy, dlatego są sukcesywnie niszczone.
Jednak wygranie czy przetrwanie nie jest tak proste.
Nigdy nie odbudują gospodarki, ani nie wygrają z międzynarodową finansjerą, jeżeli będą korzystać z systemu bankierskiego czyli muszą przejąć rządy nad: giełdą, kreacją pieniądza, podażą pieniądza, bankiem centralnym i innymi narzędziami. Jeżeli nie wdrożą do gospodarki drugiej waluty, to zawsze rubel będzie mógł zostać zaatakowany.
Widać duże postępy, widać znajomość geopolityki wśród decydentów putinowskich. Powoli przejmują przedsiębiorstwa, wykorzystując niskie ceny na giełdzie, wpływają na bank centralny.
Jednak na chwilę obecną, to międzynarodowa finansjera ma więcej atutów w ręku. W końcu przygotowywała się na bunt państw od 1944 roku, kiedy wdrożyła nowy system monetarny na konferencji w Bretton Woods.
Dzisiaj Putin musi zacząć wygrywać, bo gospodarka jest w pogarszającym stanie. W każdym innym europejskim kraju z takimi wynikami gospodarczymi, zostałby obalony przez opłaconą opozycję i przekupne media.
Zapraszam na ciekawy fragment tekstu: „Największa porażka Putina”.
====================================
Gdy Putin doszedł do władzy w latach 1999-2000, odziedziczył system całkowicie zaprojektowany i kontrolowany przez USA. W latach rządów Jelcyna rosyjscy ministrowie mieli znacznie mniej władzy, niż zachodni „doradcy”, którzy sprowadzili Rosję do roli kolonii amerykańskiej. W 1990 Rosja była co najmniej tak kontrolowana przez USA, jak Europa i Ukraina dziś.
Wyniki okazały się naprawdę katastrofalne: Rosja została ograbiona z naturalnych bogactw, miliardy dolarów zostały skradzione i ukryte na zagranicznych kontach, przemysł rosyjski został zniszczony. Bezprecedensowa fala przemocy, korupcji i biedy utopiła cały kraj w nędzy, a Federacja Rosyjska niemal rozpadła się na wiele małych państewek. To było pod każdym względem koszmarem, horrorem porównywalnym do niszczycielskiej wojny.
Rosja musiała wybuchnąć.
Dwa pozostałe ośrodki władzy, oligarchowie i byłe KGB, zostały zmuszone do szukania rozwiązania kryzysu i wpadły na pomysł podziału władzy:
- pierwsza będzie reprezentowana przez Anatolija Miedwiediewa,
- druga przez Władimira Putina.
Obie strony wierzyły, że będą trzymać w ryzach drugą stronę i że to połączenie wielkich pieniędzy i muskułów władzy, przyniesie wystarczający poziom stabilności.
Ja nazywam grupę Miedwiediewa „atlantyckimi integracjonistami”, ludzi stojących za Putinem – „niepodległościowcami eurazjatyckimi”. Pierwsi chcą, by Rosja została zaakceptowana przez Zachód jako równorzędny partner i w pełni zintegrowana z Anglosyjonistycznym Imperium; drudzy – aby Rosja stała się w pełni suwerenna, a następnie utworzyła wielobiegunowy system międzynarodowy z pomocą Chin i innych krajów BRICS.
Czego „atlantyccy integracjoniści” nie spodziewali się, to to, że Putin będzie powoli ale nieuchronnie pozbawiać ich władzy: najpierw zneutralizował najbardziej znanych oligarchów, takich jak Bierezowski i Chodorkowski, potem zaczął rozprawiać się z lokalnymi oligarchami, gubernatorskimi mafiami, etnicznymi gangsterami, skorumpowanymi urzędnikami przemysłu itp.
Putin przywrócił „pionową oś władzy” i rozgromił wahabickich rebeliantów w Czeczenii. Starannie zaplanował zaistnienie okoliczności potrzebnych, aby pozbyć się jednych z najgorszych ministrów, takich jak Serdiukow i Kudrin.
Ale to, co Putinowi dotąd nie udało się zrobić, to:
- Reformy rosyjskiego systemu politycznego.
- Usunięcie V Kolumny z otoczenia Kremla.
- Reformy rosyjskiej gospodarki.
Obecna rosyjska konstytucja i system rządów jest produktem „doradców” z USA, którzy – po krwawym stłumieniu protestów opozycji w 1993 roku – pozwolili Borysowi Jelcynowi rządzić krajem aż do 1999 roku.
Paradoksem jest, że Zachód mówi o „despotycznych rządach” Putina, podczas gdy odziedziczył on po prostu zaprojektowany na Zachodzie system polityczny.
Jak długo system ten pozostaje niezmieniony, tak długo Putin nie ma możliwości – i nie ma nawet sensu – wymieniać najgorszych ludzi na innych. Główną przeszkodą na drodze do reform pozostają prozachodni publicyści V Kolumny wokół Kremla. Putin oczywiście to rozumie, ale jak do tej pory nie był w stanie wydostać się z tej matni.
Kim są ci przedstawiciele V Kolumny?
Wybrałem dziewięć nazwisk najczęściej wymienianych przez rosyjskich analityków. Są to (w kolejności):
były wicepremier Anatolij Czubajs, pierwszy zastępca prezesa Rosyjskiego Banku Centralnego Ksenia Judajewa, wicepremier Arkadii Dworkowicz, wicepremier Igor Szuwałow, prezes rosyjskiego Banku Centralnego Elwira Nabiullina, były minister finansów Aleksiej Kudrin, minister rozwoju gospodarczego Aleksiej Uliukajew, minister finansów Anton Siluanow i premier Dmitrij Miedwiediew.
Jest to, oczywiście, tylko częściowa lista – prawdziwa lista jest dłuższa i sięga głębiej w rosyjskie struktury władzy. Ludzie na tej liście to zarówno niebezpieczni ideolodzy, tacy jak Kudrin lub Czubajs, jak i osoby mierne i pozbawione wyobraźni, jak Siluanow lub Nabiullina. Żaden z nich nie będzie osobiście dużym zagrożeniem dla Putina. Ale jako grupa w obecnym systemie politycznym są niebezpiecznym wrogiem, który utrzymuje Putina w ryzach.
Jednym z możliwych objawów nadchodzącej czystki jest fakt, że rosyjskie media, zarówno blogosfera, jak i wielkie korporacyjne media, są teraz bardzo krytyczne wobec polityki gospodarczej rządu premiera Miedwiediewa. Większość rosyjskich ekonomistów zgadza się, że prawdziwym powodem obecnego kryzysu gospodarczego w Rosji nie jest spadająca cena ropy, ani tym bardziej zachodnie sankcje, lecz błędne decyzje rosyjskiego Banku Centralnego (takie jak płynny rubel lub utrzymywanie wysokich stóp procentowych) oraz brak działań rządu w celu wspierania prawdziwej reformy i rozwoju rosyjskiej gospodarki.
Szczególnie interesujące jest to, że przeciwnicy obecnej V Kolumny dostają obecnie dużo czasu antenowego w mediach rosyjskich, w tym w należącym do państwa VGTRK [Wszechrosyjska Państwowa Kompania Telewizyjna i Radiowa – przyp. tłum]. Czołowi przeciwnicy obecnych polityk gospodarczych, tacy jak Siergiej Głaziew, Michaił Deliagin lub Michaił Chazin dostają wiele miejsca na wywiady, w których mogą dokładnie wyłuszczyć swą miażdżącą krytykę polityki gospodarczej rządu Miedwiediewa.
A jednak Putin nie podejmuje żadnych widocznych działań. Co więcej, w swoim najnowszym dorocznym przemówieniu nawet pochwalił pracę rosyjskiego Banku Centralnego.
Więc co tu się dzieje?
Po pierwsze (dla osób narażonych na zachodnią propagandę może to być trudne do wyobrażenia) – Putina ogranicza prawo w jego państwie. Nie można po prostu wysłać trochę sił specjalnych i tych wszystkich ludzi aresztować na podstawie jakichś oskarżeń o korupcję, wykroczenia lub sabotaż. Wielu Rosjan bardzo tego żałuje, ale takie są fakty.
Teoretycznie Putin może po prostu wywalić cały rząd lub jego część i powołać innego prezesa Banku Centralnego. Problemem jest to, że taki krok spowoduje bardzo gwałtowną reakcję ze strony Zachodu. Michaił Deliagin niedawno oświadczył, że reakcja Zachodu byłaby nawet bardziej brutalna, niż po zjednoczeniu Krymu z Rosją.
Czy ma rację? Być może. Ale ja osobiście uważam, że Putin bierze pod uwagę nie tylko reakcję Zachodu, lecz również rosyjskich elit, zwłaszcza zamożnych, którzy na ogół serdecznie go nienawidzą i dla których taka czystka byłaby atakiem na ich osobiste, żywotne interesy. Połączenie amerykańskiej dywersji i dużych lokalnych pieniędzy z pewnością mogłoby doprowadzić do pewnego rodzaju kryzysu w Rosji. Jest to, moim zdaniem, zdecydowanie największym zagrożeniem dla Putina.
Ale tutaj również można zaobserwować paradoks.
Z jednej strony, Rosja i Zachód znajdują się w otwartej konfrontacji, odkąd Rosjanie zapobiegli amerykańskiemu atakowi na Syrię. Ukraiński kryzys tylko sprawę pogorszył. Dodajmy do tego spadek cen ropy i zachodnie sankcje – i widać jasno, że Putin teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musi unikać wszystkiego, co mogłoby przyczynić się do dalszego pogłębienia kryzysu.
Ale z drugiej strony, ten argument można odwrócić: biorąc pod uwagę, jak złe już teraz są stosunki Rosji z Zachodem i że Zachód zrobił wszystko, aby zaszkodzić Rosji – czy nie jest to idealna pora na to, by w końcu wysprzątać dom i pozbyć się V Kolumny? Czy sprawy mogą potoczyć się jeszcze gorzej, niż obecnie?
Fragment tekstu z marucha.wordpress.com
Wolne tłumaczenie: Gajowy Marucha
RobertBrzoza.pl – Polski Portal Informacyjny
P.S. Zobacz niesamowite komentarze o polityce, geopolityce, inwestycjach pod bezpłatnym wideo – „Aktualna analiza geopolityczna” – LINK
Photo credit: Wolfgang Wildner via Foter.com / CC BY-ND
6 Responses to “Putin boi się ataku międzynarodowej finansjery”
juras on 28 stycznia 2016
Wymiłes KGB i oligarchów a dlaczego pominałes GRU?
Robert on 28 stycznia 2016
Nic nie pomijałem.
Pierwsza część tekstu jest moja.
Druga autora do którego prowadzi link.
semperparatus on 28 stycznia 2016
To Rosja i Chiny mają więcej atutów w ręku…mogą w każdej chwili powalić zgniły zachodni system poprzez:
1.Ogłoszenie oparcia rubla i juana na złocie
2.Ogłoszenie decyzji o prowadzeniu handlu z pominięciem dolara
3.Masową sprzedaż obligacji USA
4.Atak na COMEX…wywindowanie cen złota i srebra
Ale użycie takich zabójczych broni spowodowało by-prawie na pewno-światową wojnę…więc nie jest jeszcze zastosowane…ale cały czas istnieje jako grozba dla złodziejskiej Ameryki…
Robert on 28 stycznia 2016
Tak, to nie jest takie proste…
Gdyby to było łatwe to dawno by to zrobiły.
Proszę sobie wyobrazić system finansjery, ich narzędzia.
Kiedy jesteś od niego uzależniony, to nie można ot tak sobie walczyć, ponieważ zbankrutują cię.
Bankructwo to utrata władzy przez rządzącą partie.
To są dobre propozycje, które napisałeś, ale wymagają czasu.
Powiedzmy, że sprzedaliby obligacje USA, ale okazałoby się, że jeszcze w tym momencie nie spowodują upadku dolara ani USA.
Bankierzy dokonaliby odzewu na rublu, który mógłby położyć gospodarkę.
Nie jest to takie proste jeszcze…
semperparatus on 29 stycznia 2016
To Zachód i Stany są bardziej uzależnione od BRICS niż odwrotnie…z przyczyn które wymieniłem powyżej…A nie wprowadzają tych zabójczych środków ponieważ to grozi światową wojną i zagładą ludzkości…
Ale w razie absolutnej konieczności mogą to zrobić w każdej chwili…Chiny np.mają prawdopododnie nie mniej,niż 10 tys ton złota…a może nawet 30 tys ton…
USA to całkowity bankrut i światowy terrorysta…ich upadek jest przesądzony…nie wiemy tylko kiedy…
juras on 29 stycznia 2016
Krok po kroku trzeba rozmowntowywać mafijny konglomerat Rothschildów i Morganów który zagnieździł się na naszej planecie 150 lat temu i wyprodukował dla nas 2 wojny swiatowe,komunizm i nazizm.Nalezy te rodziny postawić niedługo przed swiatowym trybunałem stanu.