Banki napuszczają frankowiczów na resztę społeczeństwa

kayimier600

Co za wywiad! I to w „onecie”!

Nie mógłbym sobie darować i nie opublikować wywiadu z Cezary Kazimierczakiem. Tylko jednego brakuje mi w tej rozmowie: panowie nie wspominają o kreacji pieniądza.

Ten wywiad jest symptomem pękania, świtania tym którym zaglądnęło w oczy bankructwo. Coś musi z tego wyniknąć. Albo rząd ze strachu wywalczy coś, albo „frankowicze” pójdą do sądu. Wtedy może wyjść cały brud działalności banków. Ich bogactwo, potężne zyski i…kreacja pieniądza.

=================

Mateusz Zimmerman, Onet: Od dwóch tygodni media straszą Polaków, że państwo lada moment z ich podatków będzie dopłacać do kredytów „frankowiczów”.

Cezary Kaźmierczak*: Ja nie słyszałem o żadnych „frankowiczach”, którzy o to proszą.

Nikt nie położył takiego pomysłu na stole, nikt się tego na nie domaga, ale ktoś „wrzuca” taki temat i opinia publiczna na poważnie się tym zajmuje. To absurd.

Zabawa w „czarnego luda”?

Śmiem podejrzewać, że lobby bankowe próbuje napuścić na „frankowiczów” resztę społeczeństwa – żeby ono reagowało na cały problem odruchowo: „nie z naszych podatków!”.

Napisał Pan na swoim blogu, że to zasłona dymna. Co ona ma skrywać?

Ma odwrócić uwagę od roli banków w tej sprawie. Nikt do „frankowiczów” nie powinien dopłacać – powiedzmy to jasno. Banki wciągnęły ludzi w te kredyty i banki za to powinny zapłacić.

To niepopularny pogląd w tej debacie. Przecież „banki są od zarabiania”.

Zyskuje na popularności. Politycy chyba zaczynają sobie uświadamiać powagę sytuacji. Problemu z kredytami frankowymi nie można przeczekać ani „rozgonić batogami” – bo on dotyka grupy społecznej znacznie szerszej niż sami kredytobiorcy.

Zwracam uwagę na dane, które się w tej dyskusji pomija: jakieś 30 proc. „frankowiczów” ma dochód rzędu tysiąca złotych na członka rodziny. To znaczy, że w obsługę tego kredytu przy wszystkich tąpnięciach – takich jak skok raty o 200-300 złotych – zaangażowana jest cała rodzina. A dzisiejsza sytuacja nie rozejdzie po kościach po miesiącu, tylko może się ciągnąć przez 30 lat.

Jeśli premier tego kraju miałby się wahać między groźbą bankructwa jakichś 270 tys. rodzin (bo i tyle może się wkrótce znaleźć „pod wodą”) a uszczupleniem gigantycznych i ciągle rosnących zysków sektora bankowego – to wybór jest dla mnie jasny. Państwo istnieje m.in. po to, aby w sytuacjach nadzwyczajnych wyciągało swoich obywateli z tarapatów – a tu w dodatku państwo ma spory udział w tym, że „frankowicze” się w tarapatach znaleźli.

Co Pan przez to rozumie?

Podatnicy utrzymują nadzór finansowy m.in. po to, aby ich chronił przed nieuczciwymi praktykami instytucji finansowych. KNF od lat zabrania licencjonowanym doradcom finansowym prowadzenia funduszy inwestycyjnych opartych na spekulacji walutami. A zabrania, bo to podobno „zbyt ryzykowne”.

Ta sama KNF nieodpowiedzialnie pozwoliła, aby prawie 600 tysięcy Kowalskich, którzy w większości tym bardziej nie mieli o spekulacji pojęcia, zaciągnęło kredyt o podobnym charakterze.

Pan punktuje grzechy banków – nieostrzeganie o ryzyku, uznaniowe spready, klauzule zakazane w umowach – z pozycji wolnorynkowych. Z kolei wielu komentatorów, zdeklarowanych piewców wolnego rynku, twierdzi, że to klienci są sami sobie winni – bo „swoboda umów”, bo „widziały gały co brały”. Mam dysonans.

Widać, jak zwulgaryzowano w Polsce pojęcie wolnego rynku. Nie wiem, jakich klasyków ci piewcy czytali – bo moi klasycy wolnego rynku twierdzili, że jego podstawy to etyka, odpowiedzialność, dotrzymywanie słowa. A nie wprowadzanie w błąd – zwłaszcza kiedy silniejszy zwodzi słabszego!

Mówienie o „swobodzie umów” to w kontekście „frankowiczów” groteska. Jeśli Pan kupuje w salonie Mercedesa samochód i później się okaże, że ktoś zamontował pod maską silnik z Żyguli, to znaczy, że „widziały gały co brały”? Jeśli lekarz podsuwa pacjentowi lek, który okaże się śmiertelny i pacjent umrze – to znaczy, że pacjent sam jest sobie winien? Bo nie studiował medycyny?

Nie znajduję lepszych analogii. Jeśli ktoś ubiera drugą stronę w układ najeżony pułapkami, wykorzystując jej niewiedzę – to nie jest żaden wolny rynek, tylko zdziczenie.

Pan podnosi tezę, że w Polsce bank jest wobec klienta instytucją wszechwładną. Na czym ta wszechwładza polega i co państwo może zrobić, aby ten układ zrównoważyć?

Opiera się ona na trzech filarach i trzeba je obalić. Pierwszy: Bankowy Tytuł Egzekucyjny – istnienie tego wynalazku to wstyd dla cywilizowanego kraju. Druga sprawa: wprowadźmy zasadę, że zabezpieczeniem kredytu hipotecznego jest kredytowany dom, a nie majątek dłużnika. Dziś bank może zgodnie z prawem ścigać człowieka za dług hipoteczny do końca życia – i to jest niewolnictwo. Trzecia sprawa: trzeba odebrać bankom prawo do jednostronnego zmieniania i interpretowania już zawartych umów.

Według Pana „frankowicze” dali sobie wmówić, że „znali ryzyko”? Spora część rzeczywiście podpisała w bankach taką deklarację.

Wspo­mnia­łem już o tej gru­pie, w któ­rej skok raty kre­dy­tu o 200-300 zł może być cię­ża­rem nie do unie­sie­nia. Jeśli ktoś o ta­kich lu­dziach dziś mówi, że wcho­dzi­li w ten układ z pełną świa­do­mo­ścią ry­zy­ka, to opo­wia­da bzdu­ry – a jeśli oni sami mówią, że byli świa­do­mi, to udają mą­drzej­szych niż rze­czy­wi­ście byli.

Ry­zy­ko znała w isto­cie mała grupa kre­dy­to­bior­ców. Aku­rat tej gru­pie nie była do ni­cze­go po­trzeb­na ani re­ko­men­da­cja KNF, ani te ban­ko­we świst­ki – „ostrze­że­nia przed ry­zy­kiem”. W tej wą­skiej gru­pie mie­ści się jesz­cze węż­sza: au­ten­tycz­ni spe­ku­lan­ci, któ­rzy wie­dzie­li, jak za­ro­bić i jak się za­bez­pie­czyć od ry­zy­ka – ce­lo­wo o tym wspo­mi­nam, bo przy­kle­ja­nie ety­kiet­ki spe­ku­lan­ta każ­de­mu kre­dy­to­bior­cy to gi­gan­tycz­ne nad­uży­cie.

Prze­cież ci lu­dzie nadal na dobrą spra­wę nie wie­dzą, jaki pro­dukt bank im wci­snął. Czę­sto nie wie­dzą nawet, czy miał praw­dzi­we fran­ki, aby im tego kre­dy­tu udzie­lić.

Pro­szę?

To skom­pli­ko­wa­ne, więc po­prze­stań­my na py­ta­niu: czy te tzw. kre­dy­ty in­dek­so­wa­ne to są w ogóle kre­dy­ty we fran­kach?

To wy­glą­da tro­chę tak: klient jest za­wsze ob­cią­żo­ny ry­zy­kiem wzro­stu kursu wa­lu­ty, a bank za­bez­pie­czył się na każdą ewen­tu­al­ność – wzro­stu i spad­ku. To by ozna­cza­ło, że banki do­sko­na­le ro­zu­mia­ły isto­tę ry­zy­ka i po swo­jej stro­nie zre­du­ko­wa­ły je do mi­ni­mum – na­to­miast klient nie miał do tego ani wie­dzy, ani na­rzę­dzi.

KNF po­win­na się przyj­rzeć, w jaki spo­sób banki za­bez­pie­cza­ły te kre­dy­ty. Bo jeśli stały za tym po­za­bi­lan­so­we in­stru­men­ty, tzw. swapy, a klient nic o tym nie wie­dział – to bez swo­jej wie­dzy za­ła­pał się nie na kre­dyt, a na spe­ku­la­cyj­ny in­stru­ment fi­nan­so­wy.

Pan opi­su­je sy­tu­ację, w któ­rej klien­ci są przed­mio­ta­mi w grze. Co oni dzi­siaj mają zro­bić, żeby się upodmio­to­wić jako stro­na umowy?

Mogą się or­ga­ni­zo­wać. I chyba tego banki się boją naj­bar­dziej. Jeśli za kre­dy­ty fran­ko­we nie wezmą się po­li­ty­cy, to lada mo­ment wezmą się sądy. O wy­ro­kach, które już w ta­kich spra­wach za­pa­da­ły, jest cią­gle zbyt cicho – ale ban­kom one nie wróżą naj­le­piej.

Przed roz­mo­wą z Panem to spraw­dzi­łem. Prak­tycz­nie każdy bank, który udzie­lał tych kre­dy­tów, za parę mie­się­cy może sta­nąć w ob­li­czu pozwu zbio­ro­we­go. Nie­któ­re już stoją.

Fe­sti­wal tych po­zwów może trwać la­ta­mi. Pol­ski sek­tor ban­ko­wy bę­dzie w tych spra­wach roz­mie­niać na drob­ne swoją re­pu­ta­cję, z którą i tak ma już teraz wiel­ki pro­blem. Jeśli mia­ło­by się oka­zać praw­dą to, że banki wpu­ści­ły nie­świa­do­mych klien­tów w spe­ku­la­cję wa­lu­to­wą, to pre­ze­si tych ban­ków po­win­ni roz­wa­żyć, czy aby nie le­piej już teraz pro­po­no­wać tym klien­tom ja­kieś ugody.

Po­dej­rze­wam, że w ame­ry­kań­skich re­aliach ktoś by po pro­stu uznał, że le­piej prze­wa­lu­to­wać takie kre­dy­ty po kur­sie z dnia ich uru­cho­mie­nia i prze­łknąć stra­ty – bo sama ewen­tu­al­ność, że przyj­dzie ktoś z De­par­ta­men­tu Skar­bu i za­cznie grze­bać w pa­pie­rach, brzmia­ła­by znacz­nie groź­niej.

Myśli Pan, że „fran­ko­wi­cze” ma­so­wo pójdą do sądów?

Jeśli po­li­ty­cy zo­sta­wią ich sa­mych w star­ciu z ban­ka­mi, to spora część może nie mieć in­ne­go wyj­ścia. Sam je­stem cie­kaw, jak się „fran­ko­wi­cze” usta­wią do tej fali. To nie­jed­no­rod­na grupa. Są w niej 30-40-lat­ko­wie – ak­tyw­ni na rynku pracy, am­bit­ni. Pań­stwo do nich nie do­kła­da – to oni na nie pra­cu­ją.

Coś waż­ne­go nam w tej dys­ku­sji umyka: w po­przed­niej de­ka­dzie masa mło­dych ludzi z Pol­ski ucie­kła, a spora część „fran­ko­wi­czów” to są ci, któ­rzy wła­śnie wtedy uzna­li, że to tu chcą żyć. Na ogół dla­te­go wzię­li dłu­go­let­ni kre­dyt na miesz­ka­nie. Rzecz­po­spo­li­ta Pol­ska po­no­si część winy za to, że wpa­ko­wa­li się we fran­ko­wą pu­łap­kę. Po­win­na im teraz pomóc się z niej wy­do­stać – nie „z na­szych po­dat­ków”, tylko przez wy­eg­ze­kwo­wa­nie od ban­ków od­po­wie­dzial­no­ści za za­sta­wie­nie tej pu­łap­ki.

Może ich też w ba­gnie zo­sta­wić. Wtedy ty­sią­ce ludzi, któ­rzy za­czy­na­li tu bu­do­wać swoją przy­szłość, nie tylko stra­cą do tego pań­stwa ja­ki­kol­wiek sza­cu­nek. Oni i ich dzie­ci mogą się zmie­nić w jego za­przy­się­głych wro­gów. Na miej­scu po­li­ty­ków trak­to­wał­bym to za­gro­że­nie po­waż­nie.

*Ce­za­ry Kaź­mier­czak – współ­za­ło­ży­ciel i pre­zes Związ­ku Przed­się­bior­ców i Pra­co­daw­ców

źródło: onet.pl

. . ekonomia Robert Brzoza

P.S. Nie chcesz stracić na inwestycjach? Chcesz dowiedzieć się co będzie z rublem, frankiem, dolarem? Nie wiesz jak założyć e-biznes? => MonitorowanieRynku.pl

 

 Darmowe Info na Twojego Maila !

  Wpisz w poniższy formularz swoje imię, e-mail i kliknij przycisk „Uzyskaj Dostęp”, a ja będę wysyłał Ci najświeższe info o kłamstwach historycznych, sprzedawczykach polskich, zakłamanej ekonomii i wiele więcej…

Twoje dane są bezpieczne

4 Responses to “Banki napuszczają frankowiczów na resztę społeczeństwa”

  • Gutek on 5 lutego 2015

    Banki zawsze się obronią !
    Żaden bank nikogo do pozyczki nie zmusil ,co najwyżej namowil ale ty wcale nie musiales pozyczki brac.

  • Gutek on 6 lutego 2015

    A jak już nie mozesz zyc bez pozyczki to bierz tyle na ile cie stać bys ja splacic przewidując wszelkie okolicznosci w tym wlasna chorobę i smierc .
    Bierzesz pozyczke „na palac” i już skazujesz siebie i własne dzieci „na pohybel” i to na 30 lat .
    Bierzesz STO a oddajesz TRZYSTA – gdzie sens ,gdzie logika ?!

    LICHWA RAK LUDZKOSCI ZABIJA CIE !!!

    DOM,SAMOCHOD ZA POZYCZKE NIE JEST TWOJ az do splaty ostatniej raty – czy pojmujesz to ?
    W każdej chwili może być ci i twojej rodzinie ZABRANY !!!

    Niech nikt cie nie bajeruje procentami ,wystarczy takiego bajera zapytać ile musze oddac przez te lata w SUMIE,jaki jest TWOJ INTERES ?
    Umiesz liczyc i przeliczać,wiesz ile rat i jaka ich wielkość,wiesz ile rok ma miesięcy i na ile lat bierzesz lichwiarski ochlap – POLICZYC A WYJDZIE CI ILE MUSISZ ODDAC !
    Proste jak kij od cepa .

  • Przemyslaw Mach on 6 lutego 2015

    Gutek w Polsce jest tak że przyjdzie komornik i może ci zabrać
    wszystko nawet jak nie jesteś zadłużony nie ma to znaczenia czy się pomyli czy nie bo to ty musisz mu udowodnić że popełnił winę a jest duże prawdopodobieństwo że pójdziesz jeszcze za to do więzienia bo urzędnika nie wolno pouczać nie wiem jak tam jest u was w tej globalnej wsi za oceanem ale u nas w Polsce tak jest świat nie jest sprawiedliwy tak samo jak jego właściciel najważniejsze żeby nie otaczać się w życiu za dużo materialnymi rzeczami i wygodnym życiem trzeba zachować umiar w szczególności jak się zarabia przyzwoite pieniądze i zgodzę się z tym co napisał Krzysztof na swojej stronie w jednym z artykułów że ciężka praca którą się też powinno lubieć przynosi więcej korzyści niż materializm lenistwo i wygodne życie i dzięki temu też ma się większy szacunek do Jezusa Chrystusa bo człowiek zdaje sobie sprawę jak trzeba się napracować żeby rozwijać się duchowo i w pracy

  • Franciszek on 14 lipca 2015

    Ten Gutek to chyba jakis trol bankowy ,
    a tak wedlug mnie to najpierw to powinno sie sprawdzic banki czy w momencie udzielania kredytu mialy w ogole franki bo jezeli nie to zmusza to bank do przewalutowania na kredytu na wlasn koszt

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *